piątek, 16 grudnia 2011
Miejscowa idiotko, rzekł kretyn miejscowy, czy zechcesz pójść ze mną na film przebojowy?
ANIOŁY I DEMONY (Angels & Demons), reż. Ron Howard, USA 2009
Widzieliśmy już McGregora w (alfabetycznie): cekinach, cylindrach, hawajskich koszulach,
kapeluszach z piórami, kiltach, kimonach, marynarkach w pepitkę, melonikach, mundurach
polowych, piankach surferskich, puchowych kurtkach, punkowych dżinsach, smokingach, strojach
motocyklowych, sukienkach koktajlowych, surdutach, swetrach z owczej wełny, szortach,
wdziankach rycerzy Jedi, wysokich butach, żakietach; widzieliśmy go (co wspominamy z
rozrzewnieniem) w ogóle bez niczego i przebranego za pomidora - ba!, widzieliśmy nawet zdartą z
niego skórę przerobioną na arcydzieło japońskiego introligatorstwa - ale w sutannie tośmy go chyba
jeszcze nie oglądali. No to jest okazja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz