DISCO POLO, reż. Maciej Bochniak, POL 2015
No i się okazało, że Kościukiewicz - z zawodu aktor - jest lepszym scenarzystą niż własna żona - z zawodu reżyser.
Orgia wyobraźni twórców zdaje się zmierzać ku nieskończoności, a frajda widza - już po odzyskaniu przezeń przytomności - dzielnie za nią nadąża. Kto znał inkryminowany gatunek twórczości narodowej jeno z reportaży w „Polityce” i „Wyborczej”, dozna wprawdzie szoku kulturowego, ale wyborne aktorstwo i rozkoszna żonglerka filmowymi cytatami łacno go zeń wyprowadzą. Kto jest disco polo entuzjastą, nie zakuma konwencji, ale może się wzruszy historią jak z ulubionych piosenek. Kto nie zakuma niczego... Komu zabraknie pogłębionej analizy socjologicznej... Kto...
PS Bogu ducha winnym ludziom wpycha się Kafkę i Hendriksa. A w tym kraju 7 procent ludzi ma wyższe wykształcenie, z tego może co dziesiąty naprawdę konsumował (sic!) Kafkę. Reszta nic nie rozumie, za cholerę. A co można robić przy Hendriksie? Nie tańczyć, tylko dać sobie w żyłę. /Złote myśli entuzjasty disco polo Pawła Pitery - reżysera m.in. serialu Na kłopoty... Bednarski - z reportażu Wojciecha Staszewskiego i Mariusza Szczygła „Usta są zawsze gorące”, 1995/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz