Wraz z wolnym rynkiem wykształcił się w polskiej kinematografii nowy, endemiczny gatunek filmowy: "żywe obrazy na użytek dziatwy w wieku szkolnym". Ilustruje się mianowicie lektury i podręczniki, do których i tak już prawie żaden uczeń nie zagląda. Udało się tego uniknąć chyba tylko Kolskiemu (Krall, Gombrowicz) i Wajdzie (Fredro, Mickiewicz, Iwaszkiewicz). Że o całkowitej amnezji, która dotknęła polskich plakacistów, nie wspomnę...
STARA BAŚŃ. KIEDY SŁOŃCE BYŁO BOGIEM, reż. Jerzy Hoffmann, POL 2003
Starożytni
pytali "po co?", zastanawiając się nad sensem ludzkiej egzystencji. Nas
to pytanie dopada w kinie, ale, jak wiadomo, jesteśmy karłami
stojącymi na ramionach olbrzymów.
PRZEDWIOŚNIE, reż. Filip Bajon, POL 2001
Jak
zmarnować ze szczętem tuzy polskiego teatru; jak, mając znakomitych
tancerzy (Stuhr i Damięcki) zaprzepaścić scenę balu i jak calutką ekipą
stawać na rzęsach, by ukryć nikczemność postury i fizjonomii Borysa
Szyca.
QUO VADIS, reż. Jerzy Kawalerowicz, POL 2001
Reżyserzy też ludzie: niektórzy starzeją się z godnością, niektórzy - no właśnie...
BITWA WARSZAWSKA 1920, reż. Jerzy Hoffman, POL 2011
Chyba jeszcze nigdy polskie konotacje terminu "3D" nie były tak bardzo na miejscu.
"1920" oglądałem zaledwie w 2D. Czekałem na tę osławioną bitwę, a tu film się skończył. Nabrali mnie J. Hoffman i cała ekipa, ale "spoko, szkoły i tak przyjdą..." - cytat z:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=ISGLd-UYAnc
A propos tego błota, w które PISF wyrzucił roczny budżet: po wizycie na retrospektywie Rodczenki w MNK dostrzegam wyraźne wpływy u naszego plakacisty - mianowicie album kolaży ku czci Armii Konnej, Budionnego i Stalina. Tylko twarze powyżej zmienione...
OdpowiedzUsuń