piątek, 4 maja 2012

Miejscowa idiotka robi renament/remament/rene... eee!





GODZINY STRACHU (Butterfly on a Wheel), reż. Mike Barker, CAN-GB 2007
Nigdy nie należy lekceważyć zdradzanych żon i mężów, bo mogą zafundować nam taką hitchcockowską psychodramę, że do końca życia się nie otrząśniemy. Ale skoro zdradzamy Marię Bello albo Pierce'a Brosnana, to - bądźmy szczerzy - zasłużyliśmy na o wiele gorsze rzeczy.

NEXT, reż. Lee Tamahori, USA 2007
Najwyraźniej Julianne Moore nie może grać tylko w dobrych filmach, ale te gorsze mogłyby chociaż nie być nudne.

127 GODZIN (127 Hours), reż. Danny Boyle, USA 2010
Chłopcy będą zachwyceni opowieścią o lekkomyślnym młodzieńcu, który w wyniku szeregu nieroztropnych posunięć musiał urżnąć sobie ramię tępym chińskim scyzorykiem.
Miłośnicy kina zapłaczą z żalu za Płytkim grobem.

15.10 DO YUMY (5:10 to Yuma), reż. James Mangold, USA 2007

Dużo lepsze niż kanoniczna wersja Delmera Dawesa z 1957 roku. Tylko czarny charakter, choć znakomicie napisany, gorzej zagrany. Dużo gorzej...

CELA (The Cell), reż. Tarsem Singh, GER-USA 2000
Zjawiskowo piękna J.Lo - w nadzwyczaj interesującej oprawie wizualnej - udowadnia, że w kruchości jej bohaterki tkwi siła mogąca góry przenosić. Może sobie J.Lo prywatnie być idiotką, można sobie jej nie lubić, ale nie uznać zdolności się nie da.

A skoro robimy porządki, to zobaczmy jeszcze, któż tu nie zagrał (Borys Szyc, dzięki niech będą Opatrzności!):

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz