środa, 16 września 2015

(Bez tytułu, bo bez inspiracji)



TAJEMNICA WESTERPLATTE, reż. Paweł Chochlew, POL-LTU 2013

Po trzydziestu latach doczekaliśmy się koronnego dowodu potwierdzającego tezę z dzieciństwa, że film bez ani jednej kobiety nie nadaje się do oglądania. To coś w rodzaju teatru TV z większym budżetem, który jednak nie wystarczył na opłacenie operatora. Bardzo ładnie widać trajektorie pocisków, major Sucharski hoduje na tarasie pelargonie w barwach narodowych i pięknie się pieni w ataku padaczki, ale to za mało, by zdyskontować Stanisława Różewicza (Westerplatte, POL 1967). Trudno też rozstrzygnąć, co stanowi tytułową tajemnicę: czy załamanie nerwowe legendarnego dowódcy i patetyczny idiotyzm jego zastępcy, czy że major pisze list do rodziny, maczając wieczne pióro w kałamarzu.

Dla porównania:

poniedziałek, 14 września 2015

Karolak tu, Karolak tam



MIŁOŚĆ NA WYBIEGU, reż. Krzysztof Lang, POL 2009

Jak napisał współscenarzysta tego obrazu recenzując zupełnie inny film, Dorociński robi, co trzeba, i robi to dobrze (tylko zdecydowanie za mało!). Reszta, hm... Nawet historia Kopciuszka powinna mieć niejaki związek z rzeczywistością. No, chyba że uznamy zań smażone flądry.



WOJNA ŻEŃSKO-MĘSKA, reż. Łukasz Palkowski, POL 2011

Z założenia niesmaczny pastisz komedii romantycznych wg parodii literatury kobiecej na tle bełkotu i bredni ostatnich lat wyróżniający się chociaż oryginalnością. Odczytany dosłownie musiał przepaść, więc tym bardziej nikt się nie spodziewał Bogów.

A, no i Karolak z dedykacją dla Izy:


wtorek, 8 września 2015

Oral, anal i banał


PŁYNĄCE WIEŻOWCE, reż. Tomasz Wasilewski, POL 2013

Gdybyśmy byli Manuelą Gretkowską, napisalibyśmy, że zaiste jest to film gejowski, gdyż główny bohater ma do świata stosunek analny. Można oczywiście fantazjować o seksie z umiarkowanie atrakcyjnym chamidłem, skoro się podnieca myślą o pięknym hitlerowcu, ale po co zaraz kręcić o nim film? W głównej roli obsadzając w dodatku delikwenta, który nawet orgazmu udać nie potrafi - bo o grze aktorskiej mowy w tym wypadku być nie może? Nie jest Wasilewski ni Viscontim, ni Pasolinim, na Dolana nawet się nie zanosi, żaden wręcz z niego - po efektach sądząc - scenarzysta i reżyser. W polskim kinie zatem wciąż scena opłakiwania porucznika Wyganowskiego przez Krzysztofa Cedrę w Popiołach pozostaje najlepszą sceną męsko-męską.