czwartek, 20 grudnia 2012

Urok starej prasy ilustrowanej



ANNA KARENINA, reż. Joe Wright, GB 2012

Gdybyśmy znaleźli na strychu roczniki La Revue des Deux Mondes sprzed ponad wieku i za pomocą nożyczek, tektury i kleju uskutecznili z nich domowy teatrzyk kukiełkowy, a następnie przykroili do jego potrzeb Annę Kareninę... Ale chwileczkę, nie jesteśmy wszak Tomem Stoppardem! Zaś Joe Wright nie jest Peterem Greenawayem, który przyzwyczaił nas do teatralizacji i obnażania szwów inscenizacyjnych na oczach widzów. Niemniej pomysł na adaptację przyszedł panom do głowy naprawdę arcydzielny, ogląda się ją w wyśmienitym nastroju, tylko przez tak wyraźny cudzysłów nijak nie możemy się przejąć losami biednej Anny. Czyli przez postmodernistyczną formę całą psychologię diabli wzięli. Pewnie nasza epoka już tylko na takiego Tołstoja zasługuje.

PS Owszem, skądś znamy chłopca grającego Wrońskiego. To Pawełek Nowacki z "Jeżycjady".

PPS Ranking porównawczy: najlepsza inscenizacja - Stoppard / Wright, najlepszy Wroński - Sean Bean, najlepsza Anna - Greta Garbo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz