wtorek, 10 stycznia 2012

Miejscowa idiotko, rzekł kretyn miejscowy, czy zechcesz pójść ze mną na pseudostarożytny film przebojowy?



TROJA (Troy), reż. Wolfgang Petersen, USA-GB 2004
Zabawnie złapać się na proteście: "Przecież to nie tak było!", za fakty mając fikcję Homera, a za fałsz hollywoodzkie dyrdymały. Iście operowa - zarówno w formie, jak i w treści - wersja wojny trojańskiej sprawia jednak dużo uciechy i w sumie akcja nie ma znaczenia, gdy chłopcy tacy ładni.





ALEKSANDER (Alexander), reż. Oliver Stone, FRA-USA-GER-HOL 2004

Charakteryzatorów należałoby rozstrzelać - tylko nie wiadomo, czy przed, czy po scenarzystach. Nie daj Bóg, może istnieć wersja reżyserska...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz