Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna wietnamska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna wietnamska. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 lipca 2012

NIE MA DOKĄD JECHAĆ cz.II



Stary bohater w nowym kontekście

Nieprzypadkowo został tu przywołany western, nie tylko z uwagi na występujące
w obydwu rodzajach filmów – różniące się w wymiarze ontologicznym, ale jednak –
konie. Jest w najklasyczniejszym z klasycznych Rio Bravo (1959) Howarda Hawkesa
scena, w której szeryf J.T. Chance próbuje znaleźć w saloonie strzelającego doń
uprzednio płatnego mordercę.
"Chance: Szukamy mężczyzny, który tu wbiegł.
Kowboj: Nikt tu nie wbiegł.
Chance: Zapamiętam, że to ty powiedziałeś."
Sytuacja ta zostaje prawie dokładnie powtórzona w meksykańskim warsztacie, gdzie
Aniołowie szukają zrabowanego i, jak się okazuje, bezpowrotnie już rozłożonego na
części motocykla.
"Meksykanin: Nikt tu nie kradnie.
Blues: Zapamiętam, że to ty powiedziałeś."
Peter był w owym czasie Johnem Waynem filmu motocyklowego (5) – podsumował ten
okres ich przyjaźni Jack Nicholson.

Oczywiście świat Hell's Angels nie może być tym samym szlachetnym światem
dawnych wartości, gdzie: Nad moralnością się nie dyskutuje, moralność nosi się w sobie
(6). Tu w ogóle nad niczym się nie dyskutuje ani nie rozmyśla; nie ma miejsca dla
książąt duńskich – tutaj się działa: nieważne, czy z sensem. Opowieść, podobnie jak w
Dzikim, skonstruowana jest według schematu rozpędzonej kuli śniegowej, której nic już
nie zatrzyma. Remedium jednak istnieje; trzeba było nie lepić tej pierwszej śnieżki, ani
też nie przyczyniać się turlaniem do jej urośnięcia. Ridersi Cormana są wprawdzie
młodzi, lecz to już nie chłopcy Benedeka. Stali się o wiele bardziej agresywni, brutalni i
hedonistyczni. Teraz nie oni ustępują przed policją, nie w nich lokalny szeryf wzbudza
respekt. Dwanaście lat po występie Marlona Brando i w produkcji niezależnej można już
pokazać więcej; w końcu każdy widz ma dostęp do prasy codziennej. Można nie udawać
dla uspokojenia społecznych nastrojów, że się pacyfikuje młodych, ale oskarżenie
wykrzyczane we wspomnianym kanonicznym westernie pozostało to samo: "Wszyscy
jesteście winni. Wszyscy!".

Pierwszy obraz dany widzowi to białe sztachety niewysokiego płotu, za nim
ogródek, domek, chłopczyk z rowerkiem bawiący się w słońcu. Sielskie osiedle nad
rzeką jest tak bezpieczne, że dziecko odważa się wyjechać za furtkę. Tuż przed nim
hamuje z piskiem ciężki, błyszczący i jakże groźny demon z silnikiem V-twin, harley.
Matka, głośno krzycząc "Nie!", dopada pociechy i zagarnia z powrotem w obręb
sztachet. Peter Fonda, jeździec cały spowity w czarne skóry, z Żelaznym Krzyżem na
piersi, w ciemnych okularach, z nieodgadnioną twarzą odjeżdża. On już zjadł jabłko z
Drzewa Wiadomości Dobrego i Złego.

Rozpadły się wielkie kolonialne imperia. Kraje, które miały kilkanaście osób z
wyższym wykształceniem, stały się narodami, a grupy ludności, które w niedawnym
czasie połączyły się w jedną wspólnotę, domagają się uznania jako osobne państwo. Ci,
którzy nie mogli dotąd wypowiedzieć swoich żądań i cierpliwie znosili prześladowania, w
każdej części świata zaczynają domagać się władzy. Dzieci w czwartej klasie organizują
strajki okupacyjne, a studenci niższych lat żądają prawa wyboru nauczających
profesorów. Zachodzi głęboki przewrót w istniejących dotąd relacjach między silnymi a
słabymi, posiadającymi i wyzutymi z własności, starymi i młodymi, posiadającymi wiedzę
i umiejętności i tymi, których im brak. Uspokajająca niegdyś myśl, że władza należy do
tych, którzy wiedzą, co robią, została poważnie zagrożona
. (7) Co z początków tego
powszechnego fermentu znalazło odbicie w filmie?

Bohaterka w dramatycznym dla siebie momencie włącza radio, a słysząc
wiadomości o zaostrzającej się sytuacji na wietnamskim froncie ("Ofensywa Stanów
Zjednoczonych na północ od Da Nang trwa mimo zawziętego oporu Vietcongu, który
poniósł ciężkie..."), szybko zmienia stację na nadającą muzykę taneczną. I to właściwie
wszystko – mało i dużo zarazem. Odrzucając znienawidzoną rzeczywistość, Hell's
Angels nie mają nic do zaoferowania; nie mogą czerpać z samych siebie i nie znajdują
niczego na zewnątrz. Trwają zawieszeni w próżni, nihiliści i destruktorzy właściwie bez
określonej filozofii, otoczeni znakami, które pozbawione treści nic już nie oznaczają.
Obecni nosiciele swastyk nie walczyli z poprzednimi na froncie. Wystarczą im motocykl,
piwo, narkotyki i seks z przyjemną wizualnie (choć i to nie jest warunkiem koniecznym)
dziewczyną. A jeśli znajdzie się wśród nich taki, dla którego w pewnym momencie to za
mało – będzie musiał odejść, stając się Swobodnym Jeźdźcem. Z subkultury przejdzie do
kontrkultury, a być może zacznie tworzyć kulturę alternatywną; zamiast w opozycji,
znajdzie się obok i będzie miał też coś do zaproponowania w zamian. Ale z kolegami z
gangu już nie odnajdzie tego porozumienia co dawniej, wśród nich bowiem taka
chociażby refleksja, zaczerpnięta z Rio Bravo, byłaby niemożliwa:
"– To miło spotkać kogoś myślącego.
– Faktycznie, to rzadkość...",
aczkolwiek jako statystyczny i kryminogenny margines Ameryki pod względem
stosunku do intelektualnego i emocjonalnego rozwoju jednostki w pełni wtapiali się Aniołowie Piekła w reprezentatywną grupę rodaków. ...rozmyślanie było złym nawykiem,
który z upływem lat tylko się pogłębi, im więcej czasu mu się poświęcało.
(...) Szczególnie
ważne jest, by nie zacząć zastanawiać się nad religią. Bóg, śmierć i sens życia to
niebezpieczne strefy dla młodej, wrażliwej psychiki, gęstwina, w której się błądzi,
powodująca najcięższe przypadki szaleństwa.
(...) Najniebezpieczniejszą, choć całkiem
oddzielną sprawą
(...), która posłała w opary szaleństwa całe kompanie młodych
biedaczyn, było czytanie książek.
(...) Szpitale psychiatryczne są przepełnione ludźmi,
którzy czytają za dużo.
(...) Niebezpieczna jest literatura piękna – to tam rozmyślania
mają swój początek i pożywkę dla rozwoju.
(8)

Blues przez refleksyjną, acz nawet przed samym sobą skrywaną, naturę skazany
jest na samotność, gdyż ona – a natura Wilka Stepowego w szczególności – zawsze
weźmie górę, chociaż: Człowiek nie jest w wysokiej mierze zdolny do myślenia i nawet
najbardziej uduchowiony i wykształcony osobnik patrzy na świat i na siebie samego
przez okulary bardzo naiwnych, upraszczających formuł.
(9)

Samotnik w stadzie

Przeszłość bohaterów nie jest znana, można pokusić się wyłącznie o domysły na
podstawie przesłanek: wyglądu, zachowania, wypowiedzi, sygnałów pozaekranowych.
Para głównych protagonistów, prezydent gangu Blues (przezwisko to naturalnie nazwa
eksplodującego m.in. dzięki Rolling Stonesom gatunku muzycznego, ale także, od
potocznego znaczenia blue – smutny, przygnębiony: "Smutas" czyli Tristan) i jego "stara
dama" Mike (Nancy Sinatra) grani są przez dzieci sławnych i bogatych rodziców, od lat
utrzymujących się na szczytach kariery i masowo uwielbianych nie tylko w Stanach. Ich
występ w drugoobiegowej produkcji, szczególnie w wypadku ślicznej córki Franka
Sinatry próbującej bez powodzenia sił w aktorstwie i z umiarkowanym sukcesem w
śpiewie, mógł więc nosić posmak sensacji. Współpraca młodego Fondy z Cormanem
była już mniej przypadkowym wyborem; poza mainstreamem miał większą możliwość
świadomego kształtowania własnej drogi artystycznej.

Zbigniew Pitera nazywa dzieci Henry'ego Fondy osobowościami twórczymi na
wagę złota
(10); wybrały one zupełnie inne sposoby na realizację w zawodzie, ale duch
buntu, szczególnie politycznego, towarzyszył także Jane, która, odebrawszy w kwietniu
1972 Oscara za Klute Alana J. Pakuli, dopuściła się w lipcu nieomal narodowej zdrady
wyjeżdżając do Hanoi, skąd rozpoczęła kampanię przeciwko wietnamskiej polityce
Nixona. (Jaką postawę bowiem powinien przyjąć człowiek wobec teraźniejszego rządu
amerykańskiego? Moja odpowiedź brzmi: wszelkie powiązania z nim są hańbiące
(11) –
pisał Thoreau w okresie wojny Stanów z Meksykiem ponad 120 lat wcześniej.) Zanim
jednak siostra sięgnie po laury w ojczystym kraju, przeżyje krótkotrwały romans z
francuskim kinem i francuską lewicą, a także zostanie za oceanem żoną Rogera Vadima.
Peter wystąpi u szwagra w adaptacji opowiadania Poego w nowelowym filmie Trzy kroki
w szaleństwo
(1968, reż. Vadim, Louis Malle, Federico Fellini); perwersyjnej,
eksponującej seksapil Jane w pseudośredniowiecznych kostiumach i nade wszystko w
bardzo złym guście. Jako baron Wilhelm pojawi się tylko na kilka minut, ale wywoła
wrażenie niezapomniane – szlachetny, piękny, nieodgadniony.

Prywatne korzenie aktorów rzutują na wizerunek ich wcieleń filmowych: odstają
od Aniołów, są urodziwsi, bardziej zadbani, lepiej ubrani, wyglądają na zrewoltowane
dzieci z dobrych domów upper-middle class, dla których nie istnieją problemy
finansowe. Być może Blues i Mike uciekli spod rodzicielskich dachów z nudy. Być może
w międzyczasie otarli się nawet o uniwersytet. Ich przyjaciele, Joe zwany Loserem
("Przegranym", życiową ofiarą) i jego dziewczyna (żona?) Geish, odtwarzani przez
Bruce'a Derna i Diane Ladd – owocem ich krótkotrwałego małżeństwa będzie podobna
do matki Laura Dern – jak też reszta gangu, nie są specjalnie przystojni, a do tego
niechlujni, bardziej prostaccy w języku i zachowaniach, sprawiający wrażenie
biedniejszych. Loser jako jedyny z Hell's Angels pracuje nawet przez chwilę na polu
naftowym po utracie motocykla, chcąc zapewne zarobić na nowy, co nie znaczy
fabryczny, egzemplarz. Geish snuje się po ekranie z nieustająco przyklepanymi
brudnymi włosami i powtarza, że musi sobie umyć głowę. Nikłe są to przesłanki do
uznania, że pochodzą oni z rodzin robotniczych, ale z całą pewnością na drabinie
społecznej, a szczególnie na jej ekonomicznym szczeblu, stoją niżej od Bluesa i Mike. I
jeszcze jedno: Smutas i Przegrany są jedynymi, których oficjalne nazwiska padają gdzieś
w tle wydarzeń, ale przecież widz nie FBI, żeby je zapamiętać.

Nie wiadomo również, co kierowało Tristanem z Żelaznym Krzyżem gdy
przystawał do gangu z San Pedro i czy od początku grał, również przed sobą, czy też
rzeczywiście dopiero śmierć przyjaciela spowodowała, iż dostrzegł, że "nie ma dokąd
jechać". Wiedział, jak Harry Haller, o istnieniu owego zwierciadła, w które będzie musiał
spojrzeć, wiedziony gorzką koniecznością
(12), a spojrzenia tego bał się jak śmierci?
Charakterystyka bohatera Hessego równie dobrze może posłużyć postaci wykreowanej
przez Fondę. Była to twarz nieco dziwna i smutna, ale przy tym czujna, bardzo
uduchowiona, świadcząca o intensywnej pracy umysłowej.
(...) Zaraz przy pierwszym
wejrzeniu widać było, że jest to człowiek niepospolity i niezwykle uzdolniony. Twarz jego
pełna była wyrazu, a niezmiernie subtelna i ruchliwa gra jego rysów odzwierciedlała
interesujące, w najwyższym stopniu pobudzone, niezwykle delikatne i czułe życie duszy.

(...) Spojrzenie to było raczej smutne niż ironiczne, nawet otchłannie i beznadziejnie
smutne. Treścią spojrzenia była rozpacz cicha i zrównoważona, w nawyk już zmieniona i
nieodwołalny kształt.
(13)

Gdyby ta prefiguracja Wyatta z Easy Ridera (1969, reż. Dennis Hopper) nie
cierpiała na jakąś chorobę duszy, usposobienia czy charakteru (14), bezrefleksyjni
koledzy nie nadali by jej miana Smutasa. Wilk stepowy zbłąkany pomiędzy nami, pośród
miast i domowych ognisk. Dobitniej żaden obraz go nie ukaże, nie odmaluje jego
trwożnego osamotnienia, jego dzikości, niepokoju, nostalgii i tułactwa.
(15) I ten
człowiek, potrafiący spojrzeć poprzez znaki i symbole, aby dostrzec kryjącą się za nimi
pustkę, ta dusza wrażliwsza niż najczulszy rezonator, to zarazem przywódca trzymający
żelazną ręką bandę ochlapusów skorych do bitki, wódz bezbłędnie planujący
przemyślane akcje odwetowe na złodziejach motocykli i policji, ortodoksyjny przeciwnik
twardych narkotyków i bezmyślnej przemocy oraz nigdy się nieupijający gracz w bilard.
Do powyższych cech praktycznych dodać trzeba jeszcze wierność w przyjaźni i lojalność
w uczuciu, jakie może było miłością, a którego końca widzowie są świadkami. Wypaliło
się. Blues znajduje w sobie człowieka, to znaczy świat myśli, uczuć, kultury i oswojonej,
sublimowanej natury, ale obok znajduje też w sobie "wilka", to znaczy ponury świat
popędów, dzikości, okrucieństwa i niesublimowanej, surowej natury
(16).
Z pewnością jest mu za ciasno w motocyklowym uniformie z czarnej skóry, jak
duszno by mu było i jak czułby się skrępowany urzędniczym garniturem i obrożą z
białego kołnierzyka. Dlatego na ważne pytania stawiane mu przez ukochaną –
dziewczyna jest także wrażliwa, a nadto dysponuje intuicją – odpowiada: "Nie wiem".
Co niczego nie wyjaśnia i komplikuje życie nie tylko jego, Tristana, który sam siebie
nienawidzi i dlatego nie może w pełni pokochać Mike. Nie chce także znosić ciężaru
odpowiedzialności za innych: "damę", Geish, wreszcie członków gangu, którzy – jak to
zwykle bywa w podobnych przypadkach – nie są jednomyślnie posłuszni przywódcy i
podejmują coraz śmielsze próby zaprowadzenia własnych porządków. Przeciw wodzowi
się szemrze, ale od niego też oczekuje się ratunku w sytuacji kryzysowej. Nie jest łatwo
być osobą charyzmatyczną, a że bywa się nią zawsze w kontekście jakiejś grupy, Blues
ostatecznie odrzuca grupę. Wcześniej jednak podejmie ostatnią, skrajnie desperacką
próbę przekonania samego siebie, że nic się w jego życiu nie zmieniło, i że dobrze mu w
szufladce z nalepką "Anioł Piekła".

A będzie się on błąkał po kraju uciśniony i wygłodzony;
a kiedy zazna głodu i wpadnie we wściekłość,
zacznie przeklinać swego króla i swego Boga;
podniesie oczy w górę,
potem popatrzy na ziemię;
a oto tylko utrapienie i ciemności,
i przygniatająca noc!

Iz 8, 21-22a (17)

Rzecz będzie miała miejsce w kościele, na pogrzebie przyjaciela przekształcającym się w
orgię. Ale o tym potem.

Przypisy: 
(5) Cyt. za: Meinolf Zurhorst, Lothar Just, Jack Nicholson, tł. Małgorzata Gawlik, Łódź
1992, s.95.
(6) Adam Garbicz, Jacek Klinowski, op.cit., s.339.
(7) Margaret Mead, Kultura i tożsamość. Studium dystansu pokoleniowego, tł. Jacek
Hołówka, Warszawa 1978, s.10.
(8) Mikael Niemi, Muzyka pop z Vittuli, tł. Monika Banach, Warszawa-Wołowiec 2003,
s.189-190.
(9) Herman Hesse, Wilk stepowy, tł. Józef Wittlin, Warszawa 1996, s.70.
(10) Zbigniew Pitera, Trzech wspaniałych. Henry Fonda. John Wayne. Humphrey
Bogart
, Warszawa 1990, s.10.
(11) Henry David Thoreau, Obywatelskie nieposłuszeństwo, w: Życie bez zasad. Eseje, tł.
Hanna Cieplińska, Warszawa 1983, s.200-1.
(12) Herman Hesse, op.cit., s.68.
(13) Ibidem, s.8, 11-2.
(14) Ibidem, s.13.
(15) Ibidem, s.21.
(16) Ibidem, s.69.
(17) Księga Izajasza, op.cit., s.856.

piątek, 2 lipca 2010

WYJŚCIE Z MROKU. cz.IV


...a brzytwa nie dotknie jego głowy


Szczególnie ważnym wydaje się w kontekście Hair nie samo posiadanie, lecz możliwość pozbawienia włosów. To oczywisty i najprostszy zamach na wolność wyboru drogi życiowej, znak poddania się patriarchalnemu, represyjnemu systemowi, uniformizującemu obywateli. Strzygą ojcowie, jak w Hail, Hero! (1969) Davida Millera, pozbawia włosów także ojczyzna (fatherland – wbrew rodzajowi gramatycznemu pozbawiona cech kobieco-matczynych) rękoma wojskowych bądź więziennych fryzjerów. Finał przedstawienia rozgrywa się na dworcu, skąd poborowi odjeżdżają do koszar; świeżo ostrzyżony Claude, który bez włosów czuje się jak martwy, powierza torbę z nimi przyjaciołom – jeśli uda mu się wrócić, być może zrobi sobie z nich perukę. W ekranowej wersji Woof protestuje przeciw ostrzyżeniu w areszcie, a więzienna psycholog, nie dopuszczając do siebie innych możliwości interpretacji tego gestu, pyta, czy jest homoseksualistą. Berger pozwala Sheili obciąć sobie włosy, aby dopełnić maskarady, mającej na celu wydobycie Claude’a z bazy wojskowej – jest to wprawdzie gest dobrowolny i świadomy, podjęty w imię przyjaźni żywionej dla bliźniego, którego znał wcześniej tylko trzy dni, ale mimo niepoważnego stosunku George’a do życia jest też gestem ofiarniczym. Zapowiada również śmierć bohatera. Strzyżenie to sytuacja upodlająca, odzierająca z godności, ubezwłasnowolniająca wreszcie; przy zachowaniu wszelkich proporcji nie należy zapominać, że ze względów praktycznych golono głowy więźniom w obozach koncentracyjnych i skazanym na szafot oraz zesłanie. Natomiast ponieważ w azjatyckim kręgu kulturowym to właśnie naga skóra głowy jest oznaką przynależności do społeczności mnichów (podobnie, jak w przeszłości tonsura w niektórych zakonach katolickich), władze chińskie zmuszają uwięzionych tybetańskich duchownych do zapuszczania włosów. Jeśli chodzi o formę, jest to przykład odwrotny od pochodzących z kultury Zachodu, lecz gdy skupimy się na treści, okaże się ona tożsama. Chodzi o przymus wszechwładnego i bezdusznego Systemu, dla którego nie liczy się jednostka.

Przy analizowaniu symboliki utrwalonej w kręgu grecko-rzymskim/judeochrześcijańskim, pomijając odczytanie freudystyczne, zawężające utratę włosów do utraty potencji, należy skupić się na pozbawieniu mocy w ogóle jako na znaczeniu szerszym. „Teolog Uwe Steffen zbadał w końcu cały kompleks mitów i rytuałów związanych z połykaniem w aspekcie misterium śmierci i zmartwychwstania. Ważne wydaje się stwierdzenie, że bohater owych mitów daje się poznać jako bóg słońca lub przynajmniej jako postać solarna [...]. W poszczególnych mitach czytamy, że bohater stracił włosy w brzuchu potwora [podkr. B.M.]; ‘zagaśnięcie promieni słonecznych przy zanurzaniu słońca w morzu znajduje mistyczny wyraz w utracie włosów’.”(25) Najpopularniejszym przykładem bohatera pozbawionego siły w wyniku ostrzyżenia jest biblijny Samson, którego imię w wersji hebrajskiej (Szimszon) to zdrobnienie od „szemesz”, tożsamego z babilońskim „szamszanu”, oznaczającym właśnie słońce. Najprostsza analogia włosy – promienie wydaje się tu na miejscu obok powiązania solarnej symboliki z boskością. Skoro zaś ciepło i światło jest koniecznym warunkiem życia, utrata włosów może również stanowić zapowiedź śmierci, uwięzienia bądź wygnania. Izraelski sędzia powołany był jeszcze przed urodzeniem do służby Jahwe na drodze nazireatu: zobowiązania do powstrzymania się od spożywania wina i ścinania włosów (czyli o przynależności do Pana świadczył znak odwrotny do utrwalonego później w monastycznej tradycji Zachodu). Bohatera nie można było pokonać żadnymi uczciwymi środkami, należało więc zastosować podstęp. „[Dalila] Tymczasem uśpiła go na kolanach i przywołała jednego z mężczyzn, aby mu ogolił siedem splotów na głowie. Wtedy zaczęła go obezwładniać, a jego siła opuściła go. [...] Nie wiedział jednak, że Jahwe go opuścił. Wówczas Filistyni pojmali go, wyłupili mu oczy i zaprowadzili do Gazy, gdzie przykuty dwoma łańcuchami z brązu musiał mleć ziarno w więzieniu.” /Sdz 16; 19, 20b-21a/(26) Samson poprzez złamanie zobowiązań zrywa prywatne przymierze z Bogiem, tracąc wewnętrzne światło; wrogowie przez okaleczenie i wtrącenie do lochu pozbawiają go światła zewnętrznego i upokarzają, zmuszając do czynności typowo kobiecych. Ciemna cela jest kolejnym wariantem otchłani, brzucha potwora, zaś uwięzienie – obrazem śmierci. Bohater musi odpokutować swe przeniewierstwo, by odzyskać swą moc i móc się znów odrodzić jako sługa Jahwe.

Zarówno w musicalu, jak i w opowieści o rodzicach uciekających nastolatków, po sekwencji inicjalnej następuje scena wyjścia z mroku. W Odlocie ciemny tunel okazuje się korytarzem prowadzącym na salę przesłuchań; do zatłoczonej i gwarnej hali pełnej dziewcząt i chłopców z gitarami przechodzi nim Jeannie. W Hair początkowo również jest ciemność, następnie pojawiają się tańczące ogniki (płomyki zapałek) oraz główni bohaterowie: Hud, Woof, Jeannie i Berger, ten ostatni ze sztubacko-łajdackim uśmiechem czytający ostrzeżenie z karty powołania, którą następnie spali, skazując się tym samym na grzywnę i więzienie. Jazda kamery wyprowadza przyjaciół z mroku – z tunelu pod mostkiem w Central Parku wybiegają na otwartą przestrzeń, pełną rudych jesiennych liści i tańczących w rytm pieśni Aquarius (oczywiste nawiązanie do koncepcji nadejścia nowej ery – ery Wodnika) pobratymców. Zaraz spotkają Claude’a. Daleko tu oczywiście do skojarzeń z przejściem od śmierci do życia, czy też z sytuacją porodu, ale wydobycie się z ciemności stanowi symboliczne wkroczenie w nowy rozdział egzystencji, choć sprawy zapewne przybiorą najmniej dla bohaterów spodziewany obrót. Otwarcie się na światło zawsze podszyte jest ryzykiem, oświecenie ma swoją cenę i nieodwracalne konsekwencje.

Podobnie analogiczne są sceny przesłuchania i komisji wojskowej. Rytm w nich wyznaczany jest przez okrzyk zza kadru: „Next!” (następny/następna); machina show-businessu i machina wojenna przemielają ludzi stosownie do swoich potrzeb. Mniej lub bardziej utalentowane nastolatki dają się jednak pożreć na własne życzenie, poborowi w większości stawili się wbrew swej woli. Nad jednymi i drugimi czuwa Wielki Biały Ojciec w Waszyngtonie, za którego namową Kongres zwiększa wojskową i ogranicza humanitarną pomoc dla krajów Trzeciego Świata. Pozornie w Odlocie nie pojawia się temat polityki, ale porównajmy działanie wspomnianych mechanizmów. Filmy łączy również bezradność bohaterów wobec rzeczywistości: rodzice nie potrafią porozumieć się z dziećmi, pacyfiści z czerpiącymi dochody ze zbrojeń. Jest też jeszcze jeden drobny, być może całkiem przypadkowy szczegół – uciekająca z domu pierwszy raz nastolatka i ciężarna hipiska noszą to samo imię. Nie muszą być tą samą osobą, ale jeśli dopuścimy tę możliwość, będzie to znaczyło, że Jeannie dojrzała (i fakt, że nie jest pewna, z kim ma dziecko, nie ma tu nic do rzeczy).


Let The Sunshine In


Pomiędzy Odlotem, diagnozą współczesności, która nie spełniła pokładanych w niej nadziei, i Hair, w którym za wcześnie jeszcze było na nostalgię (zbyt świeże także były mogiły na wojskowym cmentarzu w Arlington, gdzie spoczywa filmowy Berger, ale tylko nieliczni wiedzą, że nie poniósł śmierci w imię narzuconej miłości ojczyzny, lecz w imię szlachetnej przyjaźni), znajduje się Lot nad kukułczym gniazdem (1976). Wielki sukces, drugi oscarowy poker i znakomita adaptacja jednej z najważniejszych amerykańskich powieści autorstwa Kena Keseya. Już nie groteska, nie podzwonne, ale autentyczna diagnoza społeczna: jak Milcząca Większość, kontrolowana przez System, zaszczuwa tych, którzy odważają się powiedzieć głośno swoje „Nie!”. A że nie jest ich wielu – tym lepiej dla Systemu; myślenie jest wszak niebezpieczne. Jednak sterowane marzenia niby-zbuntowanych nastolatek, sterowany patriotyzm niby-ochotników kiedyś przestaną brać górę. Już starożytni mawiali, że kropla drąży skałę… Bezradni rodzice, sfrustrowane nastolatki, solenni patrioci i bezkompromisowi buntownicy, nawet rząd amerykański – wszyscy oni mają swe opowieści, ale nie każda zostaje wysłuchana. 15 listopada 1969 roku w Waszyngtonie wbrew politykom usłyszano głos ćwierci miliona pacyfistów. Wezwanie do wszystkich, pokrywające się z tym zza „żelaznej kurtyny” – nas też namawiano, byśmy pomogli słońcu lśnić. “Jest to rewolucja nowego pokolenia. – pisał z bezkrytyczną nadzieją profesor prawa z Yale, zafascynowany przemianami społeczno-polityczno-obyczajowymi, które zainicjowali wszak jego studenci – Jego protest i bunt, jego kultura, ubiór, muzyka, sposób myślenia i wyzwolony styl życia nie są przejściowym kaprysem czy tylko formą zwątpienia i negacji, nie są też w żadnym razie irracjonalne. Cały ten układ [...] ma określony sens i jest częścią konsekwentnej filozofii. Jest zarówno konieczny, jak nieunikniony i z czasem obejmie nie tylko młodzież, ale wszystkich ludzi w Ameryce.”(27) Zielona Rewolucja miała być niepodobna do żadnej innej z przeszłości; winna objąć najpierw jednostkę i kulturę, a dopiero jako ostatnie swoje dzieło zmienić strukturę polityczną. „Kiedy obywatel odmawia posłuszeństwa - pisał Thoreau - a urzędnik rezygnuje z posady, wówczas dokonuje się rewolucja.”(28) Nie musiałaby posługiwać się przemocą, aby zwyciężyć, ani też żadna przemoc nie mogłaby jej powstrzymać.

Od premiery formanowskiego Hair minęło trzydzieści jeden lat, od Odlotu jeszcze więcej. Marzenia, czy też mrzonki, kontestatorów zdają się nie mieć szans na realizację, prawdopodobnie również ich spełnienie mało komu byłoby potrzebne. Studenci Reicha mają dziś własne kancelarie prawnicze i zapewne stanowią silny element amerykańskiej elity. Pokolenie kontestacji to pokaźna grupa wśród potencjalnych wyborców, zgodnie z zasadami demokracji decydujących, komu powierzyć władzę. Ich profesor przypuszczał, że być może, aby zachować wierność ideałom, będą musieli szukać schronienia, walczyć, tworzyć małe komuny i wspólnoty z dala od najgorszej presji, lub podejmować pracę w kręgu establishmentu. Wtopić się w otoczenie, do którego tak bardzo kiedyś nie przystawali, udało im się znakomicie. Czy uprawiają dwójmyślenie, czy też całkowicie wyrzekli się ideałów młodości? „Największym problemem rządu federalnego jest jego obłuda [tę samą negatywną cechę podkreślał również Reich – dop. B. M.]. Mówi jedno, robi drugie. Mówi o krzewieniu demokracji i wspiera dyktatorów, baje o prawach człowieka i je łamie.”(29) – pisze amerykański publicysta w kontekście obecnej misji stabilizacyjnej Stanów w Iraku, uparcie przez niektórych nazywanej okupacją. Kiedy po pamiętnej masakrze na Placu Niebiańskiego spokoju 4 czerwca 1989 roku Deng Xiao Ping w odpowiedzi na protesty opinii światowej zapytywał retorycznie, czy Amerykanie sami nie wzywają sił porządkowych, by rozprawiać się ze strajkami studenckimi i zamieszkami, powoływał się na podejmowane w majestacie prawa działania rządu stojącego na straży wolności obywatelskich. Dobrodziejstwem demokracji jest możliwość swobodnego wygłaszania swoich opinii, ale jej przekleństwem może być zlekceważenie tych, których się wysłuchać nie chce. Richard Nixon wygrał wybory prezydenckie w 1969 roku na skutek obietnic dotyczących jak najszybszego wycofania się z Wietnamu. Rozpoczęto wprawdzie rokowania pokojowe, ale jeszcze trzy lata później w Azji stacjonowało 250 900 żołnierzy. W 1975 i dla polityków stało się jasnym, że USA pierwszy raz zostały pokonane, nie do zaakceptowania jednak było twierdzenie, że faktycznie przegrano wojnę poprzez sam fakt przystąpienia do niej.

Nad grobem Bergera zbierają się przyjaciele: Woof i Jeannie ze swym nowo narodzonym dzieckiem, Hud i Stella z synkiem, Claude i Sheila, których połączyła ofiara George’a. Dziewczyna Huda rozpuściła niesforne, kręcone włosy, dotąd starannie spięte, strój Bukowskiego świadczy o jego odzieżowej niereformowalności: ta sama marynarka i ten sam krawat. Znaki zewnętrzne nie są najważniejsze, głównym warunkiem odrodzenia jest zmiana świadomości. Bohaterowie spotkali się na cmentarzu, ale przyprowadzili z sobą dzieci, śmierć pozostawia zatem miejsce na nowe życie – niezniszczalne? – i nową nadzieję. Mógłżeby zatem Max Ehrmann mieć rację, pisząc, że przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat?

(25) Manfred Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, przeł. Ryszard Wojnakowski, Kraków 1994, s. 323.

(26) Księga Sędziów, przeł. Ks. Jan Drozd, [w:] Biblia Tysiąclecia, Poznań-Warszawa 1971, s. 243.

(27) Charles A. Reich, op. cit., s. 22.

(28) Henry David Thoreau, op. cit., s. 231.

(29) Charley Reese, Obłuda, przeł. WILK, „Gazeta Wyborcza” 19-20.06.2004, s. 7.


BIBLIOGRAFIA:
Św. Augustyn, Wyznania, przeł. Zygmunt Kubiak, Kraków 1995.
William S. Borroughs, Nagi lunch, przeł. Edward Arden, Warszawa 1995.
Pius Czesław Bosak OP, Słownik-konkordancja osób Nowego Testamentu, Poznań 1991.
Stephen Davis, Młot bogów. Saga Led Zeppelin, przeł. Marta Szelichowska-Kiziniewicz, Poznań 1997.
Adam Garbicz, Kino, wehikuł magiczny. Przewodnik osiągnięć filmu fabularnego. Podróż czwarta 1967-1973, Kraków 2000.
Kazimierz Jankowski, Hipisi w poszukiwaniu ziemi obiecanej, Warszawa 1972 (wydanie II zmienione Warszawa 2003).
Aldona Jawłowska, Drogi kontrkultury, Warszawa 1975.
Włodzimierz Kalicki, Czarne baloniki, [w:] „Duży Format” 15. 11. 2004, s. 15.
Krzysztof Kąkolewski, Jak umierają nieśmiertelni, Warszawa 1996.
Księga Sędziów, przeł. ks. Jan Drozd, [w;] Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Poznań-Warszawa 1971.
Lucjan Kydryński, Przewodnik operetkowy. Wodewil, operetka, musical, Kraków 1984.
Manfred Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, przeł. Ryszard Wojnakowski, Kraków 1994.
Margaret Mead, Kultura i tożsamość. Studium dystansu pokoleniowego, przeł. Jacek Hołówka, Warszawa 1978.
Krystyna Michalska, Bohdan Michalski, Nowe Hollywood. Rozmowy o sztuce i rzemiośle filmowym, Warszawa 1987.
Charley Reese, Obłuda, przeł. WILK, „Gazeta Wyborcza” 19-20. 06. 2004, s. 7.
Charles A. Reich, Zieleni się Ameryka, przeł. Daniel Passent, Warszawa 1976.
Kazimierz Sidor, Rewolta studentów, Warszawa 1973.
Jan Józef Szczepański, Piąty anioł, [w:] Przed nieznanym trybunałem, Warszawa 1975.
Marian Sworzeń, Dezyderata. Dzieje utworu, który stał się legendą, Poznań 2004.
Henry David Thoreau, Obywatelskie nieposłuszeństwo, [w:] Życie bez zasad. Eseje, przeł. Hanna Cieplińska, Warszawa 1983.
Jerzy Toeplitz, Nowy film amerykański, Warszawa 1973.


FILMOGRAFIA:


Filmy Miloša Formana wymienione w tekście
:
Konkurs (1963)
Miłość blondynki (Lásky jedne plavovlásky,1965)
Pali się, moja panno (Horí, má panenko, 1967)
Odlot (Taking Off, 1971)
Lot na kukułczym gniazdem (One Flew Over the Cuckoo’s Nest, 1976)
Hair (1979)

Inne filmy wymienione w tekście:
Odlot (The Trip, 1967), reż. Roger Corman
Kocham cię, Alicjo B. Toklas! (I Love You, Alice B. Toklas!, 1968), reż. Hy Averback
Na odlocie (Psych-Out, 1968), reż. Richard Rush
Swobodny jeździec (Easy Rider, 1968), reż. Dennis Hopper
Hail, Hero! (1969), reż. David Miller
Alex w Krainie Czarów (Alex In the Wonderland, 1970), reż Paul Mazursky
Restauracja Alicji (Alice’s Restaurant, 1970), reż. Arthur Penn
Zabriskie Point (1970), reż. Michelangelo Antonioni
Breezy (1973), reż. Clint Eastwood

WYJŚCIE Z MROKU. Między Odlotem a Hair Miloša Formana - cz.I



Wypowiadaj swą prawdę jasno i spokojnie i
wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają
swoją opowieść.
Max Ehrmann(1)


Good Morning Starshine

Amerykanie chcieli, dzięki europejskim sukcesom jego gorzkich i bezlitosnych komedii obyczajowych, aby Miloš Forman dla nich pracował. Otrzymał zatem kilka kuszących propozycji, z których nie skorzystał aż do 1968 roku. We wszystkich opracowaniach dotyczących czeskiego reżysera tę właśnie datę przybycia do Nowego Jorku podaje się jako wiążącą, lecz przyjazd w charakterze emigranta to nie pierwsza jego wizyta w Nowym Świecie. „Byłem obecny na pierwszym publicznym przedstawieniu Hair na Broadwayu jesienią 1967 roku. Poszedłem za kulisy i poprosiłem aktorów, aby mi dali nuty i tekst. Zabrałem to wszystko do Pragi z myślą o wystawieniu, ale nie udało mi się zainteresować żadnego teatru. Potem zamierzałem zrobić Hair jako swój pierwszy amerykański film”(2) – wspomina Forman. I jest to wspomnienie tyleż piękne, co nie do końca ścisłe, zainspirowało zaś scenarzystów przy tworzeniu wersji ekranowej. Przedstawienie pomyślane było jako dziejące się w bezczasowym teraz, aktualne, póki trwało zaangażowanie USA w wojnę wietnamską, czyli – o czym autorzy wiedzieć nie mogli – przez najbliższe cztery lata. Ukonkretniona akcja filmu natomiast obejmuje trzy jesienne dni 1967, kolejne trzy dni na początku 1968 i kończy na wojskowym cmentarzu Arlington ponad rok później. Zatem ekranowi bohaterowie tańczący i śpiewający w Central Parku niejako powtarzają nieświadomie słowa piosenek z najnowszego nowojorskiego przedstawienia, a przygoda kinowego widza rozpoczyna się w momencie, gdy czeski reżyser usłyszał je po raz pierwszy. Znana jest nie tylko data śmierci George’a Bergera, którą odczytać można na jednej z tysięcy ustawionych w idealnie równych, ciągnących się po horyzont, rzędach nagrobnych płyt: 6 kwietnia 1968, ale także dzień wieńczący akcję filmu, najprawdopodobniej 9 maja 1969 roku. Miała wtedy miejsce pierwsza z wielkich demonstracji pokojowych pod Białym Domem, kiedy to najodważniejsi spośród ponad 60 000 barwnych protestujących wtykali kwiaty w lufy broni Gwardii Narodowej, zajmującej się wówczas głównie krwawym pacyfikowaniem zrewoltowanych uniwersytetów. „Ameryka sieje śmierć nie tylko wśród innych narodów, lecz również w swoim własnym kraju.”(3)

Te dwa lata to okres największego ożywienia wszelkich środowisk pacyfistycznych, sprzeciwiających się niemoralnej – jak ją sami nie bez słuszności nazywali – bezprawnej, bratobójczej wojnie rządu USA przeciwko ludowi Wietnamu, walczącemu o samostanowienie. Jest to także czas aktywizacji młodego pokolenia Indian, którzy posunęli się nawet do okupacji wyspy Alcatraz, odmawiając służby wojskowej i żądając oficjalnego zwolnienia z tego obowiązku – po czterech miesiącach zostali usunięci siłą. Pamiętać też należy o nasileniu się działalności, nie tylko pokojowej, organizacji murzyńskich, walczących o zniesienie nierówności rasowych. Młodzież, głownie ze środowisk akademickich, nierzadko wspierana przez wykładowców, sprzeciwiała się agresji i dyskryminacji w ogóle, czyli opowiadała się przeciw posługującemu się nimi jako głównymi środkami nacisku Systemowi. „Nadszedł moment, w którym sposób, w jaki toczy się maszyna społeczna, stał się tak odrażający, że napawa nas wstrętem.” – deklarował z młodzieńczą egzaltacją, lecz szczerze, jeden z aktywistów – „Nie można już dalej uczestniczyć, a tym samym nie można milczeć. Trzeba rzucić swoje ciała w tryby, koła, dźwignie systemu, który musi być unieruchomiony. I trzeba czuć się zobowiązanym, by powiedzieć wprowadzającym w ruch maszynę, wszystkim tym, którzy sądzą, że są jej posiadaczami, iż gdy nie zatrzymają biegu dobrowolnie, będziemy śmiało przeszkadzać w jej funkcjonowaniu.”(4) Na uniwersyteckich kampusach pojawiły się, obok portretów chociażby Che Guevary, zdjęcia Henry Davida Thoreau, autora Obywatelskiego nieposłuszeństwa, który ponad sto lat wcześniej głosił poglądy zbieżne z punktem widzenia kontestatorów. „[...] nadchodzi pora – pisał w 1849 – aby uczciwy człowiek burzył się i wywoływał rewolucję. A przedsięwzięcie to wydaje się tym bardziej palące, że kraj w ten sposób podbity [chodzi o wojnę z Meksykiem – przyp. B.M.] nie jest naszym własnym krajem, mimo że nasza jest przecież okupująca go armia.”(5) Tekst ten zachował aktualność do dziś, i zapewne nigdy się nie zestarzeje, co bezapelacyjnie świadczy o niezmienności polityki amerykańskiego rządu oraz trwałości Systemu.

Rozpoczął się okres odwetu aparatu władzy. Wbrew woli znacznej części społeczeństwa USA zdecydowały się na zbrojną interwencję w Kambodży (nieoficjalnie również w Laosie), w ośrodkach uniwersyteckich starcia z siłami porządkowymi nierzadko przynosiły ofiary śmiertelne – najgłośniejszą była „bitwa o park” w Berkeley. Pokolenie wstępujące kwestionowało właściwie wszystko: kulturę, politykę, organizację społeczną, normy etyczne, skonwencjonalizowane formy życia codziennego, wzorce zachowań. Nie można jednak skwitować ówczesnego powszechnego fermentu (kontestacyjny światopogląd tworzy się anonimowo i zbiorowo) stwierdzeniem, że osiąganie dóbr konsumpcyjnych obraca się przeciwko człowiekowi. Wszechogarniające zwątpienie w słuszność porządku otaczającego świata miało swe źródła w dojmującym poczuciu nieuczciwości owego uporządkowania. „[...] nasze społeczeństwo ze swym dogmatyzmem, jednostronnym podejściem do wszystkich zjawisk, z jego dominującą fałszywą świadomością, z coraz szerszą luką między faktami i retoryką sprzyja temu, że w pewnej chwili luka wiarygodności powiększa się ponad miarę i powoduje wówczas katastrofalne skutki dla świadomości młodego człowieka.”(6) Zaangażowanie gospodarcze rządu Stanów Zjednoczonych w Indochinach było minimalne, przyczyny zwiększenia przez prezydenta Lyndona B. Johnsona początkowej liczby 900 doradców wojskowych w Wietnamie Pd. (1960) do 21 000 żołnierzy w 1964, a następnie – mimo nawet tak drastycznych form protestu, jak samospalenie się trzech Amerykanów w listopadzie 1965 – do 536 100 w 1968, nie miały więc natury ekonomicznej. W dobie zimnowojennego wydzierania sobie przez USA i Związek Radziecki stref wpływów nie można było w imię demokracji dopuścić do opanowania przez komunistów całej Południowo-Wschodniej Azji. Zabijanie na obcej ziemi stało się patriotycznym obowiązkiem i wyznacznikiem porządności obywatela. „Okazało się, że nie jestem dostatecznie moralny, aby wstąpić do wojska i móc palić kobiety, dzieci, domy i wioski w Wietnamie.” – podsumowuje Arlo Guithrie w Restauracji Alicji (1970, reż. Arthur Penn) gdy, jako nieodrodny syn swojego ojca Woody’ego, folkowego śpiewaka i trampa, odmawia służby wojskowej. „Tak, jestem śmieszny, żałosny. Bo nie chcę tam jechać, żeby mordować kobiety i strzelać do dzieci.” – krzyczy Berger w formanowskim Hair (1979), usiłując nakłonić Claude’a do dezercji. Socjolożce Margaret Mead serce przestaje bić na chwilę, gdy uświadamia sobie i swoim czytelnikom, że „w wojnie tej w ciągu jednego dnia więcej dzieci ulega poparzeniu napalmem, niż [...] szpital może uratować w ciągu roku”(7). Palenie w czasie demonstracji egzemplarzy amerykańskiej konstytucji staje się widomym znakiem tego, co politycy uczynili z nią już dawno. „...dla tych, którzy ujrzeli prawdziwe możliwości życia, którzy doświadczyli wyzwolenia i miłości, którzy widzieli ziemię obiecaną, dla nich perspektywa ponurej posady w korporacji, życie na farmie hodowlanej czy żałosna śmierć na wojnie są zupełnie nie do przyjęcia. [...] Dla nich rozbieżność miedzy tym, co mogłoby być, a tym, co jest, stała się przytłaczająca; jest to chyba najważniejszy fakt w ich życiu. Wizja Ameryki, kraju piękna i obfitości, kraju ludzi wolnych została zdradzona.”(8)


(1) Max Ehrmann, Desiderata, przeł. Andrzej Jakubowicz, [w:] Marian Sworzeń, Desiderata. Dzieje utworu, który stał się legendą, Poznań 2004, s. 10.

(2) Krystyna Michalska, Bohdan Michalski, Nowe Hollywood. Rozmowy o sztuce i rzemiośle filmowym, Warszawa 1987, s. 34.

(3) Charles A. Reich, Zieleni się Ameryka, przeł. Daniel Passent, Warszawa 1976, s. 21.

(4) Mario Savio, cyt. za: Aldona Jawłowska, Drogi kontrkultury, Warszawa 1975, s. 61.

(5) Henry David Thoreau, Obywatelskie nieposłuszeństwo, [w:] Życie bez zasad. Eseje, przeł. Hanna Cieplińska, Warszawa 1983, s. 203.

(6) Charles A. Reich, op. cit., s. 245.

(7) Margaret Mead, Kultura i tożsamość. Studium dystansu pokoleniowego, przeł. Jacek Hołówka, Warszawa 1978, s. 13.

(8) Charles A. Reich, op. cit., s. 244.