piątek, 17 sierpnia 2012

Technika w służbie piękna (i sztuki)




MŁYN I KRZYŻ (The Mill and the Cross), reż. Lech Majewski, 2011
Drugi po Odysei kosmicznej 2001 wypadek, by efekty służyły kinu, a nie kino
efektom. Powstał na zamówienie europejskiego muzeum, więc duch - a nie materia -
przyświecał twórcom. W Hollywood wezwaliby egzorcystę.



PINA, reż. Wim Wenders, GER-FRA-GB 2011
Bodajże pierwszy w kinematografii światowej wysokoartystyczny film w trzech
wymiarach. Przy takim pięknie i głębi - w oczach masowej widowni i 3D mu nie pomoże.

3 komentarze:

  1. Na niewielu filmach o fabule związanej z malarstwem się zawiodłem. A tu Majewski, reżyser zamiłowany w sztuce malarskiej, zgotował kolejne, po Papciu Chmielu, Kurosawie i Greeneway'u, przeniknięcie na płótno, par excellence.
    Wizualne arcydzieło i film wspaniale udźwiękowiony, mógłby być jednak śmiało pozbawiony dialogów. "Kłopotliwe i nie wiadomo czy potrzebne jest przekładanie poezji na język prozy" - przypomniało mi się, gdy Rutger Hauer w roli Bruegla-mistyka łopatologicznie tłumaczył swoje rebusy. A świetlejsi ode mnie będą teraz rozszyfrowywać rebusy pozostawione przez Majewskiego.

    http://www.youtube.com/watch?v=u__YUGBzhoE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie łopatologicznie, jeno wprost. Hm, to chyba Gibson ustami Hauera przemawiał, nie Bruegel, co i tak nie wszystkim pomogło. Na retrospektywie Majewskiego w krakowskim Muzeum Narodowym jedna pannica żaliła się kolegom, że te postacie z obrazu ożywają, ale więcej to ona nie zrozumiała i w ogóle nie wie, o co chodzi. Jordiego z radością słuchamy zaś w każdych okolicznościach.

      Usuń
    2. Istotnie - wprost , w uproszczeniu nawet, bo ktokolwiek przez Hauera przemawiał, zadrapał tylko to, co u Bruegela do odkrycia. Pannica tak niewiele z filmu wyniosła, bo tu kłania się zapewne ikonologia (gatunek na wymarciu), a i kilka obrazów też nie zaszkodziłoby przed seansem znać - np. dla sceny Zmartwychwstania z sikającymi pod skałą, czy Ostatniej Wieczerzy (czy ja błądzę, czy to było odniesienie do "Wesela w Kanie" H. Boscha ?). I rozpowiadają później jedni tacy z drugimi, że kino owszem, ale tylko dla historyków sztuki.
      Ja zetknąłem się z opinią, że "Młyn i Krzyż" to film najlepiej oddający świat gry komputerowej "Dungeons & Dragons" (bez ironii) - o tym się pewnie Majewskiemu nie śniło nawet :-).

      Usuń